http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Euromaidan_Kyiv_1-12-13_by_Gnatoush_005.jpg
http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Euromaidan_Kyiv_1-12-13_by_Gnatoush_005.jpg
Instytut Kościuszki Instytut Kościuszki
1326
BLOG

Czy Putin przewróci geopolityczny stół? Scenariusze dla Ukrainy

Instytut Kościuszki Instytut Kościuszki Polityka Obserwuj notkę 5

Na Ukrainie trwa tzw. wojna XXI wieku. Trzeba być naiwnym albo mieć w tym jakiś szczególny cel, żeby twierdzić, że uzbrojeni w jednolitą rosyjską broń zamaskowani mężczyźni to zbuntowani lokalni mieszkańcy Ukrainy. Ten „spontaniczny opór” wyreżyserowany jest przez rosyjskich żołnierzy służb specjalnych (GRU i specnaz), którzy wpierani przez lokalnych mieszkańców i wynajętych aktywistów zajmują siedziby władz i posterunki milicji na wschodzie Ukrainy. Starają się powtórzyć krymski scenariusz dalszej dezintegracji tego kraju i zmienić granice geopolitycznych wpływów. Działania „separatystów” mają za zadanie destabilizację sytuacji na Ukrainie i są próbą dyskredytacji nowych władz w Kijowie. Wydaje się, że Władimir Putin solidnie odrobił lekcję z „kolorowych rewolucji”- zwłaszcza tej „pomarańczowej”- i nie zamierza dopuścić do jej powtórzenia. Wojna w Gruzji z 2008 r. udowodniła rosyjskiemu przywódcy jak słaba i podzielona jest Europa, i co więcej, jak słabe są Stany Zjednoczone.

Rosja po zajęciu Krymu nie spoczęła na laurach, ale przystąpiła do dalszych działań. Zaostrzenie sytuacji na wschodzie Ukrainy jednak nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. O ile po imperialistycznych ambicjach Władimira Putina można było się spodziewać, że Rosja „pójdzie za ciosem” i nie poprzestanie na inkorporacji półwyspu krymskiego, to po „miękkiej” reakcji światowych przywódców na aneksję Krymu było to w zasadzie przesądzone. Test krymski wykazał, że gwarancje międzynarodowe i zobowiązania takie, jak np. memorandum budapeszteńskie są warte tyle ile papier, na którym zostały wydrukowane. Czyli nic. To oczywista zachęta do podejmowania prób zmian geopolitycznych przez takich polityków jak Putin, który wielokrotnie podkreślał niezadowolenie z post-zimnowojennego układu sił. 
 
W związku z rozpoczęciem przez władze Ukrainy antyterrorystycznej akcji na wschodzie kraju możliwych jest kilka scenariuszy rozwoju sytuacji. Analizując je trzeba pamiętać nie tylko o imperialistycznych ambicjach i wyjątkowym zdeterminowaniu Putina, ale także o tym, że Rosja działa inaczej niż państwa Zachodu – nie liczy się z opinią publiczną i stratami wizerunkowymi, a koszty które może ponieść (a które można skalkulować uwzględniając reakcje świata na aneksje Krymu), nie są na tyle wysokie, by zatrzymała się na tak dobrze zapowiadającym się początku rewizjonistycznej drogi. 
 
Wydaje się, że dziś możemy zatem postawić co najmniej trzy kluczowe pytania o przyszłość konfliktu Rosja - Ukraina. Czy Putin zdecyduje się przewrócić stół, przy którym dotychczas załatwiał sprawy z przywódcami innych krajów, ponieważ nie odpowiada mu układ rozdanych na nim kart? Czy położy na nim pistolet, by zmusić światowych przywódców do rozmowy o Ukrainie (a może i o całym regionie) na swoich zasadach? Czy też to Ukrainie i Zachodowi uda się zmienić zasady gry i nie dopuścić, by to Putin dalej rozdawał karty i odsunąć go (przynajmniej na jakiś czas) od stołu?
 
Najbardziej niekorzystny z możliwych wariantów wydarzeń to taki, w którym w wyniku rosyjskiej agresji dochodzi na Ukrainie do bezpośredniego starcia zbrojnego. W tym scenariuszu Rosja przewraca stół, by zmienić układ rozdanych na nim kart. Rosjanie udający separatystów zrekrutowali sporo miejscowych zwolenników, którzy karmieni rosyjską „papką” medialną gotowi są aktywnie bronić się przed „banderowcami”. Ukraińskie oddziały podczas pacyfikacji miejsc zbrojnego oporu są zmuszone użyć siły, co może spowodować szybką reakcję strony rosyjskiej. Rozpoczną się działania zbrojne „w obronie rosyjskich obywateli Ukrainy” i wówczas plan minimum to zajęcie przez Rosjan wschodu i południa Ukrainy. Ponieważ rozdanie kart nie podoba się Putinowi w całym regionie, to można się spodziewać, że zajęcie części Ukrainy nie będzie jego ostatnim słowem.
 
Drugim bardzo niekorzystnym scenariuszem byłby długotrwały opór „separatystów”, który może doprowadzić światowych przywódców do przyjęcia rosyjskiej narracji - wniosku, że nowy rząd w Kijowie nie radzi sobie z utrzymaniem porządku na obszarze całego terytorium kraju i w konsekwencji konieczne jest podjęcie przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone mediacji w celu przerwania rozlewu krwi. W tym wypadku Rosja siada przy stole, ale rozmowy prowadzone są na jej warunkach i z jej aktywnym udziałem. Scenariusz ten doprowadza także do tego, że Ukraina (ponownie) traci szansę na wejście do UE i NATO, a aneksja Krymu zostaje de facto przez społeczność międzynarodową usankcjonowana. W dalszej perspektywie może dojść do forsowanej przez Rosję federalizacji Ukrainy, a każdy nowy rząd ukraiński będzie szachowany przez Moskwę za pomocą prorosyjskich regionów na wschodzie. Gdy uda się przeforsować ideę federalizacji Ukrainy, Kreml zdobędzie skuteczne narzędzie sterowania polityką Kijowa – podobnie, jak w przypadku konfliktu gruzińsko-abchaskiego, czy też mołdawsko-naddnieprzańskiego.
 
Kolejny wariant to taki, w którym to władze Ukrainy i światowi przywódcy zaczynają z Rosją grę na swoich zasadach i dzięki szybkiej oraz zdecydowanej akcji ukraińskich resortów siłowych opanowana zostaje sytuacja w miastach zajętych przez „separatystów” oraz przeprowadzona zostaje skuteczna ofensywa dyplomatyczna, której celem jest dotkliwa izolacja polityczna i gospodarcza Rosji. Jest to możliwe tylko przy dużej determinacji i zrozumieniu gry, w którą próbuje grać z nami Putin. Jednak, rzeczywistość pokazuje, że nie uczymy się na błędach z przeszłości. Dotychczasowe reakcje Zachodu świadczą o bezsilności, a podejmowane działania nie są zdecydowane i adekwatne. Wieloletnia obserwacja trendu – z jednej strony wzmacnianie się imperialistycznych dążeń Władimira Putina oraz budowanie przez niego „ubezwłasnowolniających” gospodarczych więzi z Europą, a z drugiej postępująca słabość i brak pomysłu na rozwój polityczny i gospodarczy Unii Europejskiej sprawiają, że polityka UE wobec Rosji, to dziś nic innego jak odpowiednik przedwojennego appeasementu. Pytanie brzmi, co jeszcze musi się wydarzyć, aby skończyła się cierpliwość Europy i Stanów Zjednoczonych?
 
W większości najbardziej prawdopodobnych wariantów rozwoju sytuacji Rosja zyskuje – stopując proeuropejskie dążenia Ukrainy, sankcjonując zajęcie Krymu oraz dostęp do baz czarnomorskich, a także puszczając wyraźny sygnał, że jest gotowa rozdawać karty w regionie, co może wzmocnić prorosyjskie środowiska w sąsiadujących z nią krajach. Co więcej, eskalacja napięcia, czy też działania wojenne spowodują wzrost cen surowców, co jest szczególnie istotne dla opartej na eksporcie energetycznych zasobów rosyjskiej gospodarki. 
 
Jakie konsekwencje może ponieść Rosja? Straty polityczne – wydają się jej potencjalnie znikome, bowiem w niedalekiej przyszłości Rosja liczy na kolejną „odwilż”, bądź reset w stosunkach z Zachodem. Straty gospodarcze spowodowane odmienianymi przez wszystkie przypadki sankcjami będą dla Putina prawdopodobnie tylko krótkotrwałym kłopotem, bowiem większość europejskich krajów po kalkulacji kosztów nie pozwoli sobie na to, aby je ponosić przez dłuższy czas. Straty ludzkie - są tak integralną częścią rosyjskiej historii, że nie mają de factowiększego znaczenia przy podejmowaniu decyzji politycznych. 
 
Co może zrobić Zachód? Na razie interwencja zbrojna NATO to political fiction. Widać to doskonale na przykładzie opieszałości w podejmowaniu decyzji o relokacji natowskich oddziałów. Wątpliwe także, by Unia Europejska odnalazła się w roli światowego gracza skutecznie wpływającego na politykę w regionie i na świecie. Trudno spodziewać się, że po oblanym teście krymskim skutecznie przeciwstawi się odśrodkowym tendencjom we własnym gronie i będzie w stanie wypracować wspólne stanowisko wobec globalnych zagrożeń – a takim właśnie jest obecna polityka Rosji. Wymagałoby to wzniesienia się państw członkowskich ponad swoje narodowe interesy, a także stworzenia długofalowej strategii w pierwszej kolejności współpracy z Ukrainą, Mołdawią i Gruzją i to dłuższej niż jedna, czy dwie kadencje unijnych instytucji. 
 
Jako Europejczycy powinniśmy jasno powiedzieć aspirującym do UE narodom, na jakie wsparcie mogą od nas liczyć. Dotkliwe fiasko Partnerstwa Wschodniego, które bankrutuje na naszych oczach pokazuje jednak jak nierealna może być to perspektywa. Jak najszybciej UE powinna opracować także strategię działań wobec Rosji, ale taką która odzwierciedliłaby realne cele polityczne Rosji a nie była odbiciem rusofilskiego romantyzmu lub ekonomicznego pragmatyzmu. 
 
Działania te, należy podjąć niezwłocznie, bowiem obserwacja biernej i spolegliwej dotychczasowej reakcji Europy i Stanów Zjednoczonych sprawia, że zaufanie do prawa międzynarodowego i międzynarodowych instytucji drastycznie spada, a w konsekwencji coraz więcej podmiotów może decydować się działać na własną rękę. Część z wyboru, pozostali z jego braku.
 
 
 
 
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka