Instytut Kościuszki Instytut Kościuszki
1616
BLOG

Syria to nie Irak. Trzy wojenne scenariusze dla Obamy

Instytut Kościuszki Instytut Kościuszki Polityka Obserwuj notkę 9

Wszystko wskazuje na to, iż Kongres, choć niechętnie, zapali jednak zielone światło dla Baracka Obamy w kwestii interwencji militarnej w Syrii. Niestety, zrobi tak wyłącznie dlatego, że w przeciwnym razie wystawienie na światowe pośmiewisko Obamy równałoby się kompromitacji całych Stanów Zjednoczonych.

Mamy teraz trzy możliwe scenariusze wydarzeń. Ale zanim do tego przejdę jeszcze jedna dygresja. Kerry uparcie powtarza, iż Syria to nie Irak. Faktycznie, tylko bynajmniej nie z tych powodów, o których mówi obecny Sekretarz Stanu. Syria to nie Irak, gdyż interwencja w Syrii będzie całkowicie nielegalna w świetle prawa międzynarodowego, tymczasem w przypadku Iraku sprawa jest znacznie bardziej dyskusyjna (pierwsza wojna w Iraku nie została zakończona a działania Saddama Husajna i brzmienie innych rezolucji dawało USA prawo do zerwania zawieszenia broni). Nie chcę wgłębiać się w kwestię wojny w Iraku ale dodam, że to, iż nie znaleziono broni masowego rażenia ma drugorzędne znaczenie, gdyż istotniejsze jest to, że sam Saddam sugerował, że ją ma. Ponadto Syria to nie Irak, bo w Iraku był plan a w Syrii go brak. Atakując Irak Bush wiedział jakie chce tam porządki wprowadzić,  a Obama albo zostawi Assada albo odda Syrię na pastwę islamistów. Syria to nie Irak również dlatego, że w przypadku Iraku nie było w regionie żadnego państwa, które byłoby sojusznikiem Saddama i które chciałoby przeciwstawić się atakowi na Irak. Wreszcie Syria to nie Irak, gdyż w Iraku Bush miał sojuszników – Kurdów, którzy panowali nad częścią terytorium. Pierwszą częścią planu interwencji było stworzenie autonomicznego, de facto niepodległego, terytorium kurdyjskiego. To się udało i obecnie 6 mln ludzi tj. 20 % populacji Iraku, żyje spokojnie i bezpiecznie po kilku dekadach prześladowań, w Kurdystanie panuje wolność słowa, religii, są demokratyczne wybory, a mieszkańcy pozytywnie odnoszą się do Zachodu. W Syrii temat kurdyjski jest notorycznie pomijany, a przecież to około 10 – 15 % mieszkańców i terytorium kurdyjskiej Radżawy jest pod kontrolą Kurdów.

Odnosząc się do zgody Kongresu na atak na Syrię, warto zwrócić uwagę na stanowisko w tej sprawie kluczowych osób po stronie obu partii. Media cały czas piszą w tym kontekście o dwóch republikańskich senatorach: McCainie i Grahamie, ale to nie oni odegrają w partii kluczową rolę w najbliższym czasie i ich „jastrzębie” stanowisko jest bez znaczenia, gdyż ich kompromitacja będzie tylko ich osobistym problemem. Tymczasem w kontekście ubiegania się o nominację kandydata na prezydenta w wyborach za 3 lata wymienia się przede wszystkim sen. Marco Rubio, gubernatora Chrisa Christie, Jeba Busha, kongresmana Randa Paula i sen. Teda Cruza. Cruz i Paul są zdecydowanie przeciwni angażowaniu się w Syrii, Bush i Christie w ogóle się na ten temat nie wypowiadają, natomiast Rubio ostro krytykuje całą politykę Obamy w tej sprawie i będąc w zasadzie za aktywnym udziałem USA w sprawie Syrii prawdopodobnie zagłosuje przeciw interwencji właśnie ze względu na brak strategii  administracji w tej sprawie. Rubio postulował by USA najpierw „znalazło” inne niż islamistyczne i wrogie Stanom elementy w Syrii, a dopiero potem wsparło je zarówno przeciw Assadowi jak i jego konkurencji – terrorystom z Al Nusry. To się jednak nie stało.

Po stronie Demokratów warto odnotować zachowanie Hilary Clinton, która bierze obecnie odwet za to, że Obama i Biden zrobili z niej kozła ofiarnego kompromitacji w Benghazi i zręcznie lawiruje, nie wypowiadając się jednoznacznie ani za ani przeciw.

Obecnie możliwe wydają się wiec trzy warianty rozwoju sytuacji:

1)      „Akcja karna” – czyli realizacja pierwotnej zapowiedzi Obamy. Operacja USA będzie ograniczona do krótkiego ataku na wybrane cele w Syrii. Taki atak będzie oczywiście pozbawiony jakiegokolwiek sensu i jedynie będzie służył ochronie Obamy przed śmiesznością. Celem nie mogą być magazyny broni chemicznej, gdyż spowodowałoby to ogromne skażenie i znacznie więcej ofiar niż ataku pod Damaszkiem. Co do innych celów, Assad miał dość czasu by poprzesuwać swoje oddziały. Szkody więc będą dla niego niewielkie, za to zysk propagandowy ogromny. Ponadto Iran będzie mógł znacznie bardziej otwarcie wspierać Syrię, więc w rzeczywistości taki atak pomoże Assadowi, który w odpowiedzi może np. zaatakować Izrael. Jeżeli będzie to atak „symboliczny” to efektem może być równie „symboliczny” kontratak ze strony Izraela. Jeśli Assad wejdzie w bardziej poważny konflikt z Izraelem, popełni błąd gdyż doprowadzi prawdopodobnie do wojny totalnej.

2)      Kolejny, dosyć mało prawdopodobny scenariusz, można wyobrazić sobie w sposób następujący. Celem operacji staje się obalenie Assada. USA przejmują kontrolę nad syryjskim niebem i za kilka miesięcy, może za rok, Damaszek pada a Assad ucieka z Syrii lub zostaje zabity. Władzę w Syrii przejmuje Syryjska Koalicja Narodowa, której rządy są jednak jeszcze bardziej iluzoryczne niż obecnych „decydentów” w Libii. Faktyczną władzę sprawują ugrupowania zbrojne, wśród których najsilniejsza jest związana z Al Kaidą Nusra. Prowadzi to do rzezi alawitów, chrześcijan i Kurdów. W tym wariancie dalszy bieg wydarzeń może prowadzić do krwawego rozpadu państwa lub interwencji zbrojnej Egiptu i Jordanii przeciw islamistom w Syrii.

3)      Niestety znacznie bardziej prawdopodobny jest scenariusz wojny totalnej. Wątpliwe jest bowiem, by Iran opuścił tak ważnego sojusznika, gdyż to oznaczałoby załamanie całej regionalnej polityki Iranu. Jeżeli w odpowiedzi USA zaatakują Iran to wojna bardzo szybko może objąć cały region. Reżim Iranu może zaatakować nie tylko Izrael, wciągając od razu do wojny Liban, ale również Półwysep Arabski, bo nie będzie miał wiele do stracenia. Inwazji lądowej na Iran i tak nie będzie, a bombardowanie Iranu tylko wzmocni władzę „twardogłowych”. Jeśli w międzyczasie Turcja uderzy na oddziały syryjskich Kurdów to Partia Pracujących Kurdystanu (PKK) wznowi działania zbrojne w Turcji, a syryjskim Kurdom może też przyjść na pomoc Peshmerga, wojsko Kurdystanu irackiego. PKK zaś uzyska wsparcie Iranu. W ten sposób do wojny może też zostać wciągnięte NATO, a więc również Polska. Tymczasem wojna nie będzie się odbywać jedynie na płaszczyźnie militarnej ale również ekonomicznej, terrorystycznej i w cyberprzestrzeni. Assadowska Syryjska Armia Elektroniczna już odnotowuje sukcesy a w przypadku totalnego konfliktu działania te wzmocnią rządowi hakerzy z Iranu, a być może również Rosji, Chin i Ameryki Łacińskiej. Nie można również wykluczyć akcji terrorystycznych w Europie i USA. Ponadto ceny ropy wystrzelą w górę. W bardzo nieciekawej sytuacji znajdzie się Turcja sprowadzająca dziś ropę i gaz głównie z Iraku i Kurdystanu. Wysokie ceny ropy oraz spadek wartości tureckiej liry doprowadzą do załamania gospodarczego w Turcji i upadku rządów Erdogana, a nowe władze czym prędzej wycofają się z syryjskiej awantury. Na cenach ropy skorzysta zaś Rosja, która może wykorzystać sytuację prowadząc własne działania zbrojne w obrębie „bliskiej zagranicy”. Również Chiny mogą wykorzystać zamieszanie do siłowego rozwiązania problemu Morza Południowochińskiego i Wschodniochińskiego. Taka wojna skończy się porażką i wycofaniem się z niej państw NATO i USA. Bliski Wschód zaś znajdzie się w całkowitej ruinie.

 

Witold Repetowicz

Instytut Kościuszki

twitter

facebook

Przy wykorzytaniu materiału, prosimy o wskazanie jako źródła Instytutu Kościuszki

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka